ZŁOTY weekend – Zdobywam przeszkodowego Hat-tricka
Niewiele snu, bardzo dużo kilometrów do przejechania, a w planie na weekend: Wesele kumpeli, zawody ligowe [czyli 2 starty i zawody Ninja Games] – czyli 4 starty. Jak ja to przetrwałem i jakie wyniki zdobyłem dowiecie się w tym artykule:
1. Wesele Mrówki.
Wszystko zaczęło się od naszego zbyt późnego wyjścia z domu razem z Kasią. Ja nawet nie zdążyłem się ubrać, więc wyszedłem na boso w samych spodniach, żeby wyrobić się na ślub Mrówki – Kasi przyjaciółki, a mojej dobrej kumpeli ze starej drużyny OCR – Husarii.
Na ślub niestety nie dotarliśmy o czasie, ale na weselu byliśmy i bawiliśmy się super! Tzn. ja starałem się jak mogłem, a Kasia tańczyła całą noc i była ostatnią osobą, która zeszła z parkietu. Ona skończyła się bawić o 4:00 rano, a ja o tej porze wstawałem…
Jak i kiedy zniknąłem z wesela? Plan był taki żeby kulturalnie wrócić samochodem o 22:00 do domu. O 23:00 już spać i mieć te 5h snu, ale niestety wyszło inaczej.
Zostałem na oczepinach, które skończyły się o 23:20 – w sumie dobrze, bo nieźle się uśmiałem jak oglądałem różne zadania, które były do wykonania! Dopiero potem samochodem znajomych wróciliśmy do Warszawy. Ja – jako ich szofer, więc wylądowałem pod ich domem, a później sam uberem dotarłem do domu ok godziny 1:00 w nocy. Dosłownie 5 min później – spałem!
Długo jednak nie spałem, bo jak wyżej zdążyłem wspomnieć – o 4:00 już wstałem, żeby zrobić szybkie śniadanie, spakować [a raczej dopakować] rzeczy i stawić się na miejscu zbiórki [jechałem z Przemem, Dorotą i Amelią na zawody Ligowe do Gliwic].
2. Śląska Liga OCR – tor 100m. Czyli 4 zawody w Polskiej Lidze Ninja.
Dotarliśmy tam chwile przed godziną 9:00. Ja trochę pospałem w drodzę ponieważ Przemo prowadził, ale wiecie jakie to jest spanie w furze… do dupy.
Szybka odprawa [ciekawy tor], rozgrzewka ok 20-30 min bo na szczęście startowałem gdzieś w połowie stawki. Tor, jak to mówią, mocno OCR`owy. Czyli nie było dalekich lotów – w sumie wcale nie było latania, ale za to sporo elementów, które można pokonać szybko na bicepsach. Lina którą lubię. Snake, którego nikt nie lubił i przez dobre dwa dni dalej o nim pamiętałem, jak łapałem się za łydkę [była nieźle obita po pokonaniu tej przeszkody]. Jak dla mnie ten tor to było ciekawe wyzwanie i trochę inny wysiłek niż zawsze.
Nie wiedziałem czego się spodziewać i ile czasu będę pokonywał tę przeszkody. Dlatego plan na pierwszą i jedyną próbę w eliminacjach był taki, żeby zrobić tor płynnie i w miarę szybko, ale nie na maksa. Byle dostać się do TOP 8, co dawało FINAŁ. Taki rekonesans.
Tak wyglądał ten start. Biegłem z Łysym bo wspólnie się dobrze napędzamy!
Lekko nie było, ale poszło dość Gładko! Nawet udało się być przed Łysym, więc główny cel osiągnięty! Nasza rywalizacja jest dodatkowo podkręcana tym, że w Polskiej Lidze Ninja aktualnie Przemo jest na 1 miejscu, a ja tuż za Nim, więc dobrze byłoby z gościem wreszcie wygrać!
Do Finału wchodzę z 4 miejsca, a Przemo z 6, więc cel jest zrealizowany. Rywalizacja zaczyna się od nowa na tym samym torze. Niestety tym razem nie będziemy biegli razem, ale i tak damy z siebie maksa! Teraz już nie ma kalkulacji. Plan był lecieć na bickach wszędzie gdzie się tylko da, tak szybko jak się tylko da i albo zrobić mega czas, albo to przegrać. Bez ryzyka nie ma zwycięzcy!
Tak wyglądał bieg Przemasa. Gość biega w tej żółtej koszulce bo jest LIDEREM Ligi Ninja. Które miejsce zdobył to zaraz Wam powiem…
Tak wyglądał mój bieg Finałowy z Rafałem Żurawikiem. O moim miejscu też zaraz napisze:
W rywalizacji kobiet najszybsza była Katarzyna Cymbałko, która w finale rywalizowała z Natalią Cichą.
Zobaczcie ten bieg!
W Eliminacjach uzyskałem czas 1:57 min, a Przemo 2:02 min. Nie było to zbyt szybkie. Najlepszy czas z Eliminacji to było 1:36 Grzegorza Lisowskiego.
W finale wykręcam czas 1:30 min., czyli ustanawiam rekord toru i WYGRYWAM te zawody!
Przemas jest tuż za mną z czasem 1:33 min. Mega cieszy mnie ten wynik ponieważ ostatnio cały czas brakowało mi sekundy lub setnej do podium i wreszcie wszystko weszło jak trzeba i jestem na 1 miejscu!
Dodatkowo za te zawody zdobywam więcej punktów w Lidze niż Przemek Jańczuk i zmniejszam jego przewagę.
Ja mam na razie 2 x 1 miejsce, 4 miejsce i 7 miejsce
Przemo ma 3x 2 miejsce i 3 miejsce
Nieoficjalne wyniki po 4 zawodach wyglądają tak:
- Przemysław Janczuk 3851
- Jakub Zawistowski 3723
- Wojtek Rychlewski 3370
- Jan Tatarowicz 3336
- Dawid Grudziński 3264
- Krystian Czaplicki 3241
- Aleksander Jarzyna 3058
Stworzone przez Wojtka Rycha Rychlewskiego.
Zostały jeszcze jedne zawody – Barbarian ARROW i z pięciu startów będą się liczyły cztery najlepsze.
Ten z nas, który wygra – ten wygra całą Polską Ligę Ninja!
Jak myślicie kto to będzie?
3. Ninja Games by Runaway – Zielona Góra
Po tych startach, które skończyły się ok godziny 13:00 nastąpiła szybka teleportacja do Zielonej góry na zawody Ninja Games by Runaway!
Godzina 18:00 meldujemy się na miejscu, tam już zawody trwają w najlepsze i z tego co wiemy to aktualnie najlepszym czasem ustanowionym przez Kacpra Gazurka z naszej drużyny OSPRO Ninja Team jest czas 1:04 min.
Sprawdziliśmy tor. Bardzo szybki, trochę techniczny i mega widowiskowy. “Będzie dobra zabawa” pomyśleliśmy i “to tylko minuta wysiłku, więc jakoś to przeżyjemy po 800 km w samochodzie, 3 h snu i już dwóch startach za nami”.
Na linii startu zameldowałem się razem z Przemem. Na totalnym luzie w głowie, z planem dostania się tylko do półfinałowej 24-ki w pierwszym starcie, bo na drugi start – prawdopodobnie już zabrakłoby energii. Zatem nie pozostało nam nic innego niż ruszyć i roznieść te przeszkody.
Niestety, albo stety – jak biegniemy koło siebie, to jeden napędza drugiego i z planowanego w miarę spokojnego biegu wyszedł dobry sprint.
Chyba te dobre starty na Śląsku i myśl o tym, że po tym biegu będzie można iść spać dało nam jeszcze jakąkolwiek energię.
Zobaczcie sami jak to wyglądało:
Widać, że w pierwszych dwóch siłowych elementach ja czuję się dużo lepiej. Przemas nie lubi liny… Ale potem chłop nadgonił. Ja robię mały błąd na ostatnim elemencie ostatniej przeszkody technicznej, ale za to Przemo chyba poczuł ciężar tego dnia i zamulił na rampie dzięki czemu kończymy bieg prawie identycznie. 0:56,7. Różnica 0,08s!
Tym samym cel został zrealizowany. Dostajemy się do półfinału na 1 i 2 miejscu, więc znowu będziemy biegli razem.
Z drugiej próby już nie korzystamy, ponieważ szkoda siły, a tor i tak miał się trochę zmienić – to nie ma co ćwiczyć.
Natomiast to nie był jeszcze koniec wysiłku i skupienia tego dnia. Przed nami ostatni bieg. Tym razem SZTAFETY. Tutaj na szczęście każdy ma 2-3 przeszkody do pokonania, więc szybka i prosta robota.
Po raz kolejny połączyłem siły z Przemkiem i Teofilem. Ten skład wygrał zawody w Pępowie na Ninja Games, więc liczyliśmy na dobry występ i tym razem.
To trzeba zobaczyć bo czas zrobiliśmy poniżej 55s:
To był dobry dzień! Dwa złote medale zdobyte! Wiele przeszkód pokonanych w pięknym stylu i zero kontuzji, więc burger zasłużony jak nic! Niestety burger był słaby, ale jak widać nie wszystko musi się udawać.
Wieczorem spotkaliśmy się większą ekipą z różnych teamów #ponadpodziałami i poszliśmy zwiedzać miasto, a raczej dach pobliskiego opuszczonego budynku [który został odkryty przez Czaplę i Dorotkę].
Po tej wyprawie na zegarku wybiła już prawie 00:00 więc Kubuś ledwo żywy udał się spać w opasce na oczy i zatyczkach w uszach. Spaliśmy w 7 chłopa, a nasz pokój był tuż nad zielonogórską dyskoteką, więc korki były niezbędne [dzięki Teofil że mi je zorganizowałeś!].
Reszta ekipy twardo poszła w miasto “potuptać nóżką”. Nie wiem jakim cudem Przemas, który spał tego dnia 3h, startował tyle co ja i jeszcze prowadził furę [więc nawet nie zmrużył oka], miał siłę na imprezowanie… Co lepsze – gość wrócił najpóźniej ze wszystkich bo ok godziny 6 nad ranem! Tutaj jest piękny film, który nagrał na naszej grupie…
Nowy dzień zaczął się o godzinie 9:30 kiedy to Amelia przyszła do naszego pokoju i próbowała obudzić Przema, żeby wyszedł ze swoim psem na spacer. Chłop opierał się dzielnie jakąś minutę, przez co w tym czasie wszyscy wstaliśmy… Zanim poszedł z pupilem, to usłyszałem wiele ciekawych historii, które mnie ominęły tej nocy, ale…. nie żałuję. Sen przed zawodami jest bardzo ważny, więc drugiej nocki już nie mogłem zawalić. Później się okaże, że dobrze zrobiłem, bo ten tragiczniak, który imprezował, nie miał siły biegać! HAHAHA
Zawody zaczynały się dopiero o 12:00, więc mieliśmy czas się spokojnie ogarnąć i przygotować do startów. Tor lekko się różnił i przeszkody były delikatnie trudniejsze.
Kolejność startów była wyznaczona wedle zajętych w eliminacjach miejsc i z racji tego, że zajęliśmy tam najlepsze czasy – teraz startowaliśmy jako ostatni. Rozgrzewać trzeba było się szybko, bo teraz już każdy leciał na maksa i tor nie zajmował więcej niż 1:50 min.
Przed naszym biegiem czułem się dobrze, taki wypoczęty, świeży i pełen energii, a Przemo… trochę mniej.
Bieg wyglądał tak…
Jako jedyny z 24 zawodników uzyskałem czas poniżej minuty w półfinale. Jestem mega zadowolony, bo wszystkie przeszkody pokonałem bez większych błędów. Łysy bez mocy, ale jakoś dobiegł. Zakwalifikował się do TOP 8, więc może walczyć dalej w Finale o podium. Niestety nie będziemy już biegli razem bo chłop miał 3 czas.
Lepszy okazał się Kacper Gazurek, który rewelacyjnie biegał przez cały weekend i wiedziałem, że to będzie dobry start finałowy.
Pół godziny odpoczynku, coś małego do zjedzenia [żeby była energia i motywacja po raz ostatni w ten szalony weekend]!
Organizator jeszcze bardziej utrudnił pierwszą i ostatnią techniczną przeszkodę. W sumie to ciekawe, że tor zmienia się z każdym etapem. Dobrze, że przy tym nie tracił aż tak dużo na dynamicznym przejściu i dalej można to było pokonać bardzo sprawnie. Mała zmiana toru dawała lekką niewiadomą, ponieważ nikt nie mógł testować nowych elementów przed startem.
Miałem plan w głowie na każdą przeszkodę, rozgrzałem się dobrze i po raz ostatni tego dnia skoncentrowałem się na bezbłędnym pokonaniu toru przeszkód.
Rywalizacja z Kacprem była ciekawa i na ostatniej przeszkodzie wiele mogło się zmienić, ale… zobaczcie na filmie:
I tym oto sposobem zdobywam 3 ZŁOTY medal w ten weekend i zdobywam swojego przeszkodowego Hattricka!!! W piątek po weselu byłem pewien, że to koniec marzeń o jakimś podium na tych zawodach, a tu jednak pełna mobilizacja i wykręcam same rekordy!
Wśród kobiet najlepsza i jedyna, która ukończyła tor okazała się Tereza Lomnická z Czech. Bardzo pozytywna, usmiechnięta i dobra zawodniczka, którą lepiej poznałem na zawodach Bison Race na Białorusi.
Zobaczcie jej rywalizację z Dorotą Gadzyńską.
To był mega fajny weekend! Dzięki ekipo za super spędzony czas i gratulację rewelacyjnych wyników ponieważ całe podium męskie na ninja Games było niebieskie.
Organizatorzy przygotowali bardzo dobrą imprezę i nie pożałowali kasy na nagrody, więc będzie zwrot za paliwo plus jeszcze kilka bajecznych sobie kupię #zasłużone. Wróciłem też z całą paką produktów od Nordic Oil!
Widzimy się na kolejnych zawodach!
Jak oceniacie trudność tych torów i który bardziej Wam się podoba? Ten na Śląskiej Lidze Ninja czy na Ninja Games?
Przeszkodowiec, trener, podróżnik a teraz nawet bloger. Lubi dzielić się swoim zamiłowaniem do pokonywania przeszkód.